Wszyscy Ludzie Loży |
prezes68a
Administrator
|
WSZYSCY LUDZIE LOŻY
[link widoczny dla zalogowanych] Foto: Sebastian Bubak ([link widoczny dla zalogowanych]) Do napisania tych słów zainspirowany zostałem nieistniejącą już popołudniówką „Echo Krakowa”, która w swojej rubryce „Wrośnięci w pejzaż” prezentowała ludzi na stałe wpisanych w klimat Krakowa. Pamiętam, że pojawiały się tam sylwetki osób, bez których trudno byłoby sobie Gród Kraka wyobrazić (np. śp. Piotr Skrzynecki), dlatego też strasznie dumny byłem, kiedy właśnie w „Echu” znalazły się sylwetki ludzi związanych z moim ukochanym RKS –em: wieloletniego kierownika sekcji piłki nożnej Garbarni, Pana Janusza Łazowskiego, a w jakiś czas potem długoletniego kapitana Brązowych, Andrzeja Czorta. Rzecz miała miejsce w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, o Internecie czy telefonach komórkowych nikomu się wtedy nie śniło, jedynym nośnikiem informacji oprócz dwukanałowej TVP były właśnie gazety. Zamieszczenie krótkiej notatki prasowej ze zdjęciem prezentowanej osoby w tej rubryce było porównywalne, gdyby odnieść się do dzisiejszych czasów, do newsa na pierwszym miejscu jednego z najbardziej popularnych internetowych serwisów informacyjnych. W jakimś stopniu stanowiło nobilitację dla przedstawianej postaci, ale zarazem było docenieniem jej wkładu w tworzenie pozytywnego wizerunku naszego miasta. [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Michał Fryc. W związku z tym, że początek nowego roku zawsze jest dobrym momentem na wspomnienia i plany na przyszłość, dodatkowo zmotywowany rozmową na Forum z Pierwszym Bębniarzem Loży RKS, Rudolfem GB, postanowiłem dokonać próby scharakteryzowania ludzi - twórców naszej Loży. Po to, aby oddać im należny szacunek za to, ze przyczynili się do znaczącej poprawy kibicowania na Garbarni. Zapewne będzie to próba tylko powierzchowna i nie zdołam wymienić wszystkich cech występujących tu bohaterów (zwłaszcza pozytywnych), dlatego też mam nadzieję że czytający te słowa okażą dla ich autora odrobinę wyrozumiałości. Także dla porządku chronologicznego, w jakim główne postacie Loży RKS zostaną przeze mnie przedstawione. I proszę o wybaczenie odrobiny szyderstwa, jeżeli ktoś się takowej w stosunku do siebie dopatrzy. Wybaczcie mi także wszyscy ci, którzy dołączyliście do nas w późniejszym terminie i nie ma o was wzmianki, lub jest niewielka. W tym felietonie chciałbym się skupić na ludziach, od których wszystko się zaczęło. [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Ala Rajczyk. Rudolf GB. Zaczynam od niego z kilku powodów. Po pierwsze – pełni bardzo ważną i trudną do przecenienia rolę, jaką jest nadawanie rytmu Loży. Jeśli bęben to nasze serce, to w połączeniu z Rudolfem GB jest to serce bijące równo, miarowo i dynamicznie. Co ważne : jest to serce młode, silne i zmuszające cały organizm Loży do zwiększonego wysiłku, a wszystko dla poprawy jakości naszego dopingu. Jest to serce prężne, potrafiące utrzymać właściwy rytm przez cały mecz; jest to także serce odporne : potrafiące pozostać sobą mimo nie najlepszej kondycji innych organów Loży (np. wątroby czy układu nerwowego). Próby zastąpienia naszego serca, jakie miały miejsce w kilku przypadkach z góry skazane były na porażkę i taką też się zakończyły, dlatego wszelkie operacje na naszym sercu są zbędne, bo to serce jest po prostu zdrowe. Naszego zdrowego serca zazdroszczą nam inni, czemu dają wyraz na swoich forach klubowych, tak jak kibice Czarnych Połaniec („chłopczyk z bębnem najlepszy”), czy też w bezpośrednich rozmowach (np. Niepołomice, że o własnych śmieciach na Rydlówce już nie wspomnę). Wszystkie te cechy to powody, dla których powinniśmy o nasze serce dbać, szanować je i nie powodować wzrostu ciśnienia krwi w naszym organizmie aby nie spowodować zawału własnego serca. Dodatkowo nasze serce posiada znakomity rodowód, Rudolf GB jest kibicem Garbarni w trzecim pokoleniu. [link widoczny dla zalogowanych] Foto:Maciej Rajczyk. Buzdygan. Ojciec Rudolfa GB. Bez niego Loża RKS w ogóle by nie powstała. Wspominając nasz debiut w 2008 roku w meczu z tarnowską Unią chcę i muszę oddać Sebie jego zasługi. To on wspierał mnie w mojej akcji propagandowej „Operacja Unia”, to on przyprowadził na stadion zarówno Rudolfa, jak i swojego brata Pawła, który z kolei powiadomił o meczu Artka Rozwadowskiego, który przyprowadził Norberta vel Straszyka 23. To prawie jak łańcuszek św. Antoniego Loża RKS jest wspólnym dziełem jej uczestników, ale jeśli chodzi o wsparcie dla niej w najtrudniejszym momencie, czyli na starcie – rola Buzdygana była ogromna. Jego zasługą było także to, że na obiekt w Niecieczy zostaliśmy wpuszczeni za „free”, bo to on prowadził rozmowy z wiceprezesem Brukbetu. Z Sebastianem poznaliśmy się w 1989 roku na meczu Garbarni z Tarnovią na wyjeździe, Seba od tamtej pory nieprzerwanie trwa przy RKS. Z jego osobą nierozerwalnie kojarzyć mi się będzie kilka obrazków i odwieczny spór o to, co się stało z jego szkolną legitymacją podczas wyjazdowego meczu Garbarni z Avią w Świdniku. Jak przez mglę pamiętam, kiedy w Kielcach błagaliśmy (niemal na kolanach barykadując wjazd na stadion Błękitnych autokaru z piłkarzami) zawodników Garcy o to, aby nas „przemycili” na mecz. Po prostu do „stolicy scyzoryków” zajechaliśmy nieco za wcześnie, więc czas do meczu postanowiliśmy spędzić w niezwykle gościnnych progach restauracji „Staropolska”. Gościnnych do momentu wyczerpania funduszy na tę delegację, nawet tych przeznaczonych na bilety na mecz i powrót do Krakowa. Na szczęście, mimo dotkliwej porażki (1:4 bodajże), piłkarze okazali nam swoją wyrozumiałość i do domu nie musieliśmy wracać autostopem. Albo gdy w Rzeszowie podczas meczu z Resovią (0:0, spadek do IV Ligi), „zmożeni” po wyczerpującej podróży chcieliśmy zaoszczędzić na wejściówkach, niestety po nieskutecznej ucieczce przed gospodarzem obiektu po koronie całego stadionu, zmuszeni byliśmy jednak udać się do kasy Ale i tak chyba zakupiliśmy wtedy tylko bilety ulgowe… Buzdygan robi doskonałe zdjęcia na stronę [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Maciej Rajczyk. BrązFan. Człowiek, bez którego Loża RKS nie otworzyłaby ust i to jak najbardziej dosłownie. W pamiętnym meczu z Unią, kiedy porównałem naszą garstkę do liczby kibiców Unii wspartych zaprzyjaźnionymi fanami z Reymonta, zaniemówiłem z wrażenia. Pomimo wydrukowanych śpiewników, ludzi (nielicznych wprawdzie, ale sercem Garbarni oddanych), moje gardło opanowała niemoc. Niemoc, którą przerwał Tadek, nie bez kozery nazywany na Rydlówce „pierwszym tenorem Loży RKS”. BrązFan to facet, w którego duszy rozgrywa się swoisty dramat – z jednej strony jest kibicem (mającym wielki wkład w istnienie takiej formy dopingu na Rydlówce), z drugiej jest członkiem Zarządu Klubu. I kiedy śpiewa „Chcemy awansu, Garbarnio chcemy awansu”, to przerażonymi oczami księgowego (którym jest zawodowo) liczy koszty, których wzrost zapewne taki awans by spowodował. Jeśli w Klubie zmieni się podejście do miejsca pierwszej drużyny w krajowym futbolu (zamiast „nie awansujemy bo nas nie stać” na „szukamy środków na awans”), ten dramat byłby mniejszy. Tadek to także „główny wydawca” Śpiewnika Kibiców i Gazetki Kibiców. Co prawda teksty miał gotowe, ale już całe przygotowanie od strony technicznej, od korekty i adiustacji poczynając a na wydruku kończąc – to już całkowita jego zasługa. Mam nadzieję że na wiosnę wrócimy do wydawania Gazetki Kibiców. Dzięki jego pomocy udało nam się zorganizować w domku klubowym kilka spotkań kibiców, w tym dwa Opłatki. Tak naprawdę to on jest łącznikiem pomiędzy Klubem a kibicami. Koledzy z boiska wołali na niego „Pepsi”, ze względu na niechęć do trunków bardziej procentowych. Jeśli miałbym jednym słowem określić jego wpływ na resztę towarzystwa Loży RKS podczas meczów, byłoby to słowo „Balsam”. [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Ala Rajczyk. Majkel. Majkel to kolejny z Ludzi Loży, który jest z nami od początku. Michał ma silne brązowe korzenie – jego ojciec, świetny niegdyś bramkarz Garbarni, jest obecnie skarbnikiem Klubu. Brat gra w drugiej drużynie, a sam Majkel od jakiegoś czasu trenuje z jedną z juniorskich drużyn, w ramach kuracji odchudzającej, ale kto wie czy niedługo sam nie zapragnie spróbować swoich sił w piłce. Majkel to prawdziwy kibic, który Garbarnię ma w sercu. Nie traktuje jej jak któregoś klubu z kolei i nie dorabia sobie żadnej ideologii do swojego kibicowania. Zdziera gardło na całego, mało tego, poszukuje i wymyśla nowe piosenki dla kibiców. Chciałby aby Loża była coraz liczniejsza i kolorowa. Oprawa meczu z Hutnikiem to jego pomysł i współrealizacja. Pomaga jak może i kiedy może, współorganizował Spotkanie Opłatkowe. Oby nie zabrakło mu zapału i oby tego zapału nikt w nim nie zgasił. [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Maciej Rajczyk. Janek z Tatą Włodkiem. Janek to kolejny przykład rodzinnych tradycji wśród kibiców Garbarni, o których pisać jest bardzo przyjemnie. Tym bardziej, że Janek przychodzi na mecze Garbarni już nie tylko z Tatą Włodkiem, ale także ze swoja siostrą. Jeżeli Garbarnia będzie miała takie rodzinne tradycje, to o przyszłość jej kibiców wszyscy mogą być spokojni. Także są twórcami Loży RKS. Jakkolwiek nietrudno zrozumieć młodzież, że garnie się do śpiewania na meczach, tak czynny udział Włodka w dopingu zasługuje na szczególne słowa uznania. Moim zdaniem do tego potrzebne są „jaja” i Tata Janka pokazuje, że je posiada. Poza tym jeśli Włodek śpiewa z nami, to znaczy że ja sam nie jestem do końca szaleńcem Tata Janka posiada także pokaźnych rozmiarów trąbę, którą od czasu do czasu urozmaica nam doping, a dęcie w ten instrument do łatwych nie należy, o czym dane mi było się przekonać osobiście. A kiedy nasi piłkarze zdobędą gola, to zawsze w kieszeni Włodka znajdzie się mała petarda, która podkreśli naszą radość z tego powodu. Głowa tej kibicowskiej rodziny posiada dość mocny głos, a o jego sile mogą się nieraz przekonać sędziowie niezbyt dobrze wykonujący (zdaniem Włodka) swoja pracę, a niekiedy kierowane są tym głosem uwagi do zawodników drużyn naszych rywali. Janek z kolei prowadzi internetowy blog o Garbarni ([link widoczny dla zalogowanych]), na tym Forum pod jego wodzą był zakończony co dopiero quiz na najlepszego zawodnika naszej drużyny jesienią, co biorąc pod uwagę jego młody wiek dobrze rokuje RKS - owi na przyszłość, jeśli chodzi o obsługę medialną. [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Maciek Rajczyk. Folciki. Kolejna „garbarska” rodzina na Rydlówce. Pamiętam jak „stary” Folcik (Ryszard) przyprowadzał „młodego” Folcika (Bartek) na mecze, kiedy ten był jeszcze dzieckiem. Dziś Młody Folcik sam przyprowadza swoje dziecko na Rydlówkę. Godna pochwały i naśladowania tradycja. W Loży czynny udział bierze tylko Bartek, ale za to niektóre jego „solówki” mają wydźwięk za dwóch. Pan Ryszard znany jest w środowisku kibiców Garbarni z wiecznego niedosytu ilości bramek i rozbieżności w tej materii pomiędzy stanem faktycznym, a tym co „być powinno”. Nawet jeśli mecz zakończył się rezultatem 6:0, a Pan Ryszard przed meczem mówił że powinno być 5:0, to po meczu dla niego i tak było to za mało. Był taki jeden mecz, w przerwie którego pochwalił on jednak piłkarzy Garbarni. Był to mecz wyjazdowy z Hutnikiem w ubiegłym sezonie, w którym Brązowi do przerwy prowadzili 1:0. Niestety nie ma ich na zdjęciu z debiutu Loży RKS, ale byli i są obecni w każdym meczu. Norbert vel Straszyk 23 vel Brązowa Armia. Jeden z twórców Loży RKS, którego ostatnio jakby rzadziej widać na trybunach. Człowiek, który jest solidnym wsparciem naszego sektora i mam nadzieję, ze jego ostatnia nieobecność na stadionie Garbarni spowodowana jest li tylko kolizją terminów ich rozgrywania a pracą Norbiego. Pamiętam, jak kiedyś podczas jednego z meczów Norbert stał do przerwy za płotem (co to znaczy chyba nikomu w RKS tłumaczyć nie trzeba) a cała Loża śpiewała „Norbert pozdrawiamy”. Jeśli czytasz Norbercie te słowa, to pamiętaj że jesteś nam potrzebny i że zawsze jest na Loży miejsce dla Ciebie. Paweł, brat Buzdygana. Na Garbarnię biega od dziecka, kontynuuje tradycje zapoczątkowane przez rodziców i brata. Rodzony wujek Pierwszego Bębniarza Loży RKS, ostatnio widywany na Garbarni z żoną Agnieszką i dzieckiem. Co prawda wolałem, kiedy przyjeżdżał na Rydlówkę na rowerze, bo zawsze można go było wysłać po napoje izotoniczne do sklepu na Matecznym w przerwie meczu. Doskonały chórzysta, potrafi wydobyć odpowiednią skalę głosu ze swojego gardła, o ile oczywiście nie jest w tym czasie zajęty rozmową ze swoim przyjacielem Tarzanem. Tarzan. Kumpel i szwagier Pawła, motorniczy krakowskiego MPK (jednakże jeździ w innej Zajezdni, niż ja). Wsparcie, jakiego udzielił Loży RKS swoim barytonem, okazało się szczególnie słyszalne podczas meczów, na których było nas jak na lekarstwo (na przykład wyjazdowy z Unią Tarnów, zresztą zwycięski po golu zdobytym przez Łukasza Szewczyka z karnego). Jego udział w dopingu zasługuje na szacunek tym bardziej, że w marcu dotknęła go osobista tragedia. Pod lawiną w słowackich Tatrach zginęli jego żona Ewa wraz ze swoim ojcem. Ewa była również naszym kibicem, każdy kto ją znał nie mógł pogodzić się z myślą, że zabrakło wśród nas tej ciepłej, miłej i drobnej dziewczyny. Lola i Marcao. Ich przygoda z Rydlówką rozpoczęła się właśnie od meczu z Unią w 2008 roku i od początku zasiadają na Loży. Nie chcę się przechwalać, ale to właśnie ja ich ściągnąłem na nasz stadion i cieszy mnie to, że nie był to jedyny ich mecz. Myślę, że jeżeli trener może powiedzieć o piłkarzu, że jest jego wychowankiem, to tak samo ja mogę powiedzieć o Loli i Marcao, że mam na trybunach swoich. Lola dodaje naszej Loży uroku osobistego, ale nie tylko. Wygląd stołów podczas Spotkań Opłatkowych to efekt Jej pracy, tak samo jak słodkości, które na tym stole były. Marcao to facet realistycznie podchodzący do życia, ma jedną mocną cechę (nie wszystkim się podobającą): mówi wprost to co myśli. I oczywiście można się w niektórych kwestiach z nim nie zgadzać, wszak różnica zdań pomiędzy ludźmi nie jest niczym dziwnym; natomiast nie wolno odmawiać mu prawa do wyrażania swojej opinii tylko dlatego, że przychodzi na Garbarnię od dwóch lat. Bo jeśli Marcao mówi że na Rydlówce brakuje kibla, to argument o krótkotrwałej jego przygodzie z RKS-em jest chybiony, bo tego kibla rzeczywiście brakuje, zwłaszcza przedstawicielkom płci pięknej. Lola i Marcao są młodzi, studiują i chcą się przysłużyć społeczności kibiców Garbarni, projekt Statutu mającego niebawem powstać Stowarzyszenia Kibiców Garbarni to ich wspólne dzieło. Marcao jest adminem na tym Forum i mało kto wie, że w pewnym momencie przyczynił się do akcji mającej na celu podtrzymanie bicia serca Loży RKS… PE 099. To również chłopak przyprowadzony na Rydlówkę przeze mnie, ale jego, w przeciwieństwie do Loli i Marcao, nie zaraziłem swoim „brązowym szaleństwem” w tak dużym stopniu. Michał jest jeszcze młody i jego obecny okres życiowy, w którym się znajduje, można nazwać krótko jednym słowem: „poszukiwanie”. Przedstawił mi kiedyś na Rydlówce swoją sympatię Gosię i muszę przyznać że te poszukiwania idą w dobrym kierunku. Michał jest twórcą tego Forum od strony technicznej i bez jego pomocy nie ruszylibyśmy z miejsca. Spełnia się także w roli fotografa, obsługującego mecze i spotkania kibiców. Fotki z dwóch już Opłatków Kibiców oraz przekazania bębna są jego autorstwa. Rzadko pojawiający się ostatnio na meczach (wszak dla niego sobota o 11:00 to nawet jeszcze nie świt), czuwa nad techniczną stroną Forum. [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Sebastian Bubak ([link widoczny dla zalogowanych]) Pan Staszek. Założyciel Klubu Kibiców RKS Garbarnia oraz strony [link widoczny dla zalogowanych] Jego uczestnictwo w naszej Loży nie tylko dodaje nam splendoru i miru, postawa Pana Stanisława pokazuje, że Garbarnia naprawdę łączy pokolenia. Dowodem tego niech będzie sytuacja z wyjazdowego meczu w Jędrzejowie z ubiegłego sezonu, kiedy to pan Staszek odmówił przyjęcia propozycji działaczy Naprzodu do zajęcia miejsca na trybunie i pozostał z nami w „klatce”. Nie tylko okazał nam, jako ówczesny prezes KK, kibicowską solidarność (gdzie kibice, tam ich prezes), ale śpiewał przez cały mecz, co czyni w każdym meczu. Pan Staszek to także kopalnia wiedzy o historii zarówno Garbarni, jak i Ludwinowa, które kocha nad życie. Historycznie uzasadniona „niechęć” pana Staszka do Podgórza, okazywana w sposób niezwykle kulturalny i taktowny („A pan wiecznie z tym Podgórzem!) jest dowodem dobrych jego manier. Jednym słowem dżentelmen wśród kibiców RKS. [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Artur Bochenek. Pan Stefan. Kibic Garbarni jeszcze z czasów starego Ludwinowa, do dziś mieszkający na Spiskiej. Człowiek o znanej wszystkim bywalcom Rydlówki a niespotykanej gdzie indziej ilości decybeli w głosie. Głosie, który nie zawsze w parlamentarny sposób wyraża swoją dezaprobatę np. do pracy sędziego. Gardło, z którego ten głos się wydobywa ma także dość duże możliwości, jeżeli chodzi o napoje izotoniczne. Duże ilości ich spożycia nie wpływają natomiast na jasność umysłu Pana Stefana, który zawsze wie co mówi i robi. Tak jak w połowie lat osiemdziesiątych, kiedy na pamiętny mecz do Jasła autobus z kibicami odjechał o godzinę wcześniej, a Pan Stefan z kolegami przyjechali na stadion Czarnych …taksówką. W czasach kiedy na postojach stały długie kolejki oczekujących, a taksówkarze sami dokonywali selekcji pasażerów i kierunku ich jazdy, był to wyczyn nie lada. Zapewne także duże były koszty tej eskapady. Pan Stefan nie był nigdy skory do wszczynania awantur, ale jeśli musiał się sprowokowany bronić, to nie było czego zazdrościć jego przeciwnikom. Pamiętam jak kiedyś szalikowcy bodajże Igloopolu Dębica weszli na Rydlówkę z bramą i krzyczeli obraźliwe słowa pod adresem Garbarni. Pan Stefan udał się do ich sektora i własnoręcznie pozbawił ochoty nie tylko do krzyku, ale także do rozmowy czterech z nich. Sam co prawda wrócił z rozciętą wargą, ale z bezmiarem szczęścia w oczach i z sercem wypełnionym poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Maciek Rajczyk. Cichy. Bluesman. Syn człowieka, który sfinansował budowę trybuny na starym Ludwinowie. Jego występy z gitarą potrafiły nadać każdemu spotkaniu w domku klubowym innego wymiaru – do dziś pamiętam jego wspólne granie z Robertem Włodarzem, czy mini – recital podczas przekazania bębna. Włączył się w doping prowadzony przez Lożę, dodając wersję wokalną do samby odkrytej przez Rudolfa GB, która była naszym hitem podczas wyjazdowego meczu z Hutnikiem. Kunszt jego gry doceniają wszyscy, którym dane było posłuchać jak to robi. Chociaż od czasu przycięcia brody gra i śpiewa jakby mniej (w kontekście Garbarni), a przecież grającego i śpiewającego Cichego lubią wszyscy. [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Ala Rajczyk. Rodzina Maciejaszów: Maciek, Ala, Justynka, Jasiek. Maciejasz to człowiek odzyskany dla Garbarni po latach: chadzał na Koronę, potem różnorakie sprawy życiowe sprawiły, że śledził losy RKS-u jakby z boku. Jadąc samochodem w pobliżu stadionu usłyszał nasz doping w meczu z Unią w 2008 roku i na następny mecz przyszedł z całą rodziną. I cała rodzina zaangażowała się w Garbarnię. „Raju”, czyli Jasiek gra w piłkę w trampkarzach, Maciejasz został kierownikiem tej drużyny. Ala z Justynką zawsze towarzyszyły swoim mężczyznom i w meczach u siebie, i na wyjazdach. Maciejasz odkrył w sobie dzięki Garbarni i jej kibicom jeszcze jeden talent: jest doskonałym fotografem, a wszyscy mogą się o tym przekonać oglądając jego zdjęcia z meczów na tym Forum. Na krótko przed końcem rundy jesiennej poważnie zachorowała Justynka, która cały czas przebywa w szpitalu. Mam nadzieję ze powróci do zdrowia i wkrótce znów spotkamy się na trybunach Rydlówki. Kuba i Beno. Dwaj przyjaciele z Podgórza. Dołączyli do Loży RKS widząc sens w dopingu dla RKS-u związanego z dzielnicą, która dla nich stanowi „małą ojczyznę”. Kuba to doskonały zapiewajło, potrafiący zarówno zaintonować jak i długo podtrzymać „Brązową Armię” i aż dziw bierze, skąd w nim tyle siły i wokalnych możliwości. Swoją postawą zachęca innych do głośnego i nieustannego dopingu, nie dyrygując innymi właśnie nimi dyryguje. To prawdziwa sztuka i naprawdę wielką szkodą jest coraz częstsza absencja Kuby na meczach. Mam nadzieję, że uda mu się pogodzić życie osobiste z pracą, uprawianiem kick-boxingu i … dopingowaniem Garbarni. Beno sprawdził się jako „podający” doping i przyznać trzeba, że robi to podręcznikowo: zarzuci kilka pierwszych słów i potem pilnuje, aby chór nie zamilkł. W przeciwieństwie do piszącego te słowa, który śpiewa cały czas i pod koniec meczu jego struny głosowe odmawiają posłuszeństwa – Beno zachowuje siłę głosu, która czasem służy mu do zadawania różnych dziwnych pytań. Beno, jeśli zajmuje się prowadzeniem dopingu na Garbarni, jest świetny. Natomiast wydaje mi się, że mniej czasu powinien poświęcać na roztrząsanie (zwłaszcza przy Opłatku), kto co komu powiedział i w jakim stanie. U Kuby podoba mi się jeszcze jedno: potrafi doskonale zrozumieć sens wymyślonego przez siebie hasła „Garca United” i chociaż w jego życiu wielką rolę odgrywa inny krakowski klub, to na Garbarni się z tym nie obnosi. Myślę że Kuba doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jeżeli ktoś nie darzy równie wielką sympatią jednego z dwóch klubów przy Błoniach, to nie oznacza to od razu, że jest on wielkim fanem klubu po przeciwnej stronie największej w Europie łąki. To także jest podejście godne polecenia. [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Maciek Rajczyk. Roman. Roman dołączył do loży RKS niedawno, za to znamy się jeszcze z czasów występów Garbarni na Koronie. Roman to syn naszego „zegarmistrza”, który obsługiwał chronometr także na Parkowej. Wspólnie z nim i Buzdyganem zjeździliśmy za Brązowymi trochę Polski południowo – wschodniej i nie tylko. Z Romanem byliśmy w 1989 roku w Gdyni na meczu barażowym z Bałtykiem. Dziś taka podróż wydaje się lekka, łatwa i przyjemna, natomiast kto pamięta czasy komuny (słynne opóźnienia pociągów po kilkaset minut) i niesamowity ścisk w pociągach, ten wie, że do Gdyni mogli jechać tylko „zakręceni”. Roman okupił swoją podróż raną ciętą głowy i chwilową utratą dokumentów, które niżej podpisanemu udało się po wyjaśnieniu ewidentnej pomyłki odzyskać. Romek był także świadkiem tego, co przydarzyło się w Świdniku legitymacji szkolnej Buzdygana, jednak dyplomatycznie zasłania się dziś „niepamięcią”, co do tej pory pozostawia tę sprawę nierozstrzygniętą. Ania. Ania to córka jednego ze stałych bywalców Rydlówki, Marcina. Jest dobrym duchem Loży, a w doping angażuje się całym sercem. Potrafi także pogrozić palcem tym naszym kibicom, którym wyrwie się tak zwane słowo powszechnie uznane za obelżywe. Albo takie, które jest za takowe uznane tylko przez Anię. Ania jeździ do i ze szkoły autobusami kursującymi przez al. Konopnickiej. Zawsze zajmuje miejsce w pobliżu kierowcy, a gdy tylko autobus zbliża się do naszego stadionu, Ania zaczyna śpiewać „Naszym klubem RKS!!!”… Ania związała się z Lożą RKS na stałe, trzeba widzieć radość w jej oczach, kiedy w za dużej koszulce śpiewa i klaszcze – takie widoki powodują dostrzeżenie tego, że oprócz dopingowania zawodników, taka forma kibicowania jest potrzebna również nam. Bo nie tylko Ani sprawia radość wspólna zabawa na trybunach. A ostatni liczny udział kibiców w spotkaniu opłatkowym pokazuje, że więzi pomiędzy kibicami Garbarni są coraz mocniejsze, ale wcale nie wymuszone. Daniel. Daniel to gość specjalny tego tekstu, tak jak i gość specjalny Rydlówki. Jego niecodzienność polega na tym, że mieszka i pracuje na Śląsku. Zaproszony na Garbarnię przeze mnie, złapał brązowego bakcyla i kiedy tylko jest w Krakowie, a Brązowi grają u siebie – stawia się na meczu i śpiewa razem z nami. Mało tego, przyjeżdża specjalnie aby jechać z nami na wyjazd (tak było w Niecieczy czy w derbach na Hutniku). Ba, w zimie chodził na halowe zmagania juniorów i oldbojów. Pomagał także podczas malowania ławek na trybunach naszego stadionu. Prezes 68a. Najtrudniej jest pisać o sobie, dlatego też o krótką notkę na swój temat poprosiłem Rudolfa GB, który widzi mnie tak: Jest to jeden z kibiców, któremu leżą na sercu losy Garbarni. To On przyniósł na mecz (z Unią Tarnów) wydrukowane śpiewniki. Jego historia z Garbarnią sięga jeszcze wieku nastoletniego. Razem z Buzdyganem przeżywał liczne przygody związane z wyjazdami. Jego "solówki" na meczach i felietony na różnych portalach znane są prawie w całym Krakowie. Wszyscy pamiętamy historię z parasolem i kubłem na trybunie [link widoczny dla zalogowanych]. Ów pamiętny parasol podarował wtedy Prezes. Niestety po meczu parasol nie nadawał się do użytku. Wracając do teraźniejszości Głos Prezesa, do dziś, rozbrzmiewa na Rydlówce. Nie sposób wymienić wszystkich kibiców, którzy założyli Lożę i dzięki którym ona trwa. Im dłużej piszę ten tekst, tym bardziej wydaje mi się, że mnóstwo ludzi pozostaje mi do opisania. Są przecież jeszcze i Jarek, który mieszkał na Parkowej, kiedy Garbarnia była tam gospodarzem, a teraz dojeżdża na mecze z Myślenic. Jest i Sebastian, który dołączył do Loży zachęcony lekturą moich felietonów (to jego własne słowa), jest Emil, który od czasu do czasu pisze relacje z meczów na jednym z portali krakowskich, jest Michał z Tatą, którzy wspierają nas kiedy tylko są na meczu, jest Daniel, kolega ojca Ani, który dołączył do nas niedawno. Jest wreszcie Czo, który w chwilach wolnych od spikerki także wspierał Lożę, zwłaszcza na wyjazdach. Jest także Krzysiek, który wspiera nas od niedawna, ale za to z całego serca. [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Maciek Rajczyk. Mało tego, do Loży przychodzą także młodzi zawodnicy naszego klubu,, trampkarze (Kokos, Kuba, Grzesiu, Bercik, Bartek, Sebastian, Kamil) czy juniorzy młodsi pod wodzą Tomka. Ich wsparcie to dla naszego sektora błogosławieństwo, a także radość, że młodzi zawodnicy identyfikują się z Garbarnią. [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Maciek Rajczyk. Jeśli mowa o kibicach, nie sposób nie wymienić ludzi w Loży co prawda zasiadających tylko na wyjazdach, natomiast na Rydlówce zajmujących sektor na lewo od nas. Jednakże są oni tak charakterystyczni dla klimatu Garbarni, że nie sposób pominąć przynajmniej kilku z nich: [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Maciek Rajczyk. Siwy - w niektórych kręgach zwany Garbulka. Hasło kojarzone ostatnio z Januszem brzmi „Widocznie było można”. Bułeczka – uosobienie spokoju. Ostatnimi czasy wyszedł na jaw jego wrodzony spryt, kiedy to po jednym z meczów wychodził ze stadionu przez płot. W fakt ten do dziś niektórzy bywalcy Rydlówki uwierzyć nie mogą… Pani Krysia – Anioł Stróż niejakiego Majewskiego, który zyskał to miano na skutek łudzącego podobieństwa do niedoszłego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. Pan Leszek Maj– człowiek orkiestra, niesamowita skala i siła głosu, doskonały słuch muzyczny, który potrafi wykorzystać zarówno na Rydlówce, jak i w barze „Po Schodkach” – miejscu spotkań starszych kibiców Garbarni. Tak jak zaznaczyłem na wstępie, jeśli kogoś pominąłem lub opisałem zbyt powierzchownie, nie było to zamierzone i nie wynika ze złej woli. Natomiast wszystkim wymienionym i nie wymienionym składam serdeczne podziękowanie za to, że atmosfera kibicowania Brązowym zmieniła się na plus. I jest to zasługa wszystkich bez wyjątku kibiców mających Garbarnię w sercu. Mam nadzieję, że nam wszystkim nie zabraknie zapału do tego, co robimy. A mamy dla kogo: [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] Foto: Maciek Rajczyk. Trzy litery, proste słowa!!! RKS!!! To jest duma Ludwinowa!!! Garbarnia!!! Inspiratorem tekstu, konsultantem i pierwszym recenzentem był Rudolf GB, któremu dziękuję za pomoc. Tekst został także zamieszczony na portalu [link widoczny dla zalogowanych] |
||||||||||||||
Post został pochwalony 1 raz Ostatnio zmieniony przez prezes68a dnia Nie 12:45, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 8 razy |
Wszyscy Ludzie Loży |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.