Forum RKS Garbarnia Kraków Strona Główna


RKS Garbarnia Kraków
Forum Kibiców
Odpowiedz do tematu
Gdziekolwiek jesteś, Panie Prezydencie...
prezes68a
Administrator

Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 616
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

GDZIEKOLWIEK JESTEŚ PANIE PREZYDENCIE…




Wiadomość o tragicznej katastrofie prezydenckiego samolotu, który rozbił się w lesie pod Smoleńskiem, zastała mnie w tramwaju. Ale nie podczas jego prowadzenia, tylko w trakcie jazdy z Huty do Podgórza w celu dogrania kilku detali związanych z wyjazdem kibiców Garbarni do Małogoszcza. Kolega, kibic Garbarni zresztą, który przekazał mi tę wiadomość był przeze mnie podejrzewany przez pewien czas o spore nadużycie alkoholu lub innych środków odurzających (przepraszam Robert). Ale ponieważ znam go na tyle iż wiem, że narkotyków nie używa, a jego głos brzmiał w słuchawce wyjątkowo trzeźwo – zacząłem szukać potwierdzenia, a raczej zaprzeczenia tej niewiarygodnej wiadomości u innych znajomych. Nie było to z początku możliwe, gdyż po wybraniu kilku numerów w słuchawce brzmiał nieustannie sygnał zajętości, a na wyświetlaczu ukazywał się komunikat o niedostępności sieci. Pierwszą osobą, do której się udało mi się dodzwonić była moja mama, która niestety ze wzruszeniem w głosie potwierdziła wiadomość o tragedii…

Nie pałałem do Prezydenta Lecha Kaczyńskiego głębokim uczuciem zaufania, nie był to prezydent na którego głosowałem i nie byłem nigdy zbytnim zwolennikiem polityki prowadzonej przez obu braci Kaczyńskich. Być może wpływ na to miał ich ogólnie nieprzychylny wizerunek w mediach a także niechęć do nich innych uczestników sceny politycznej w Polsce. Być może wpływ na to miała moja subiektywna ocena byłego ministra sprawiedliwości, człowieka pochodzącego z Krakowa, o którego „wyczynach” z czasów studenckich ktoś kiedyś opowiedział mi to i owo. Być może również mój brak przychylności dla niegdysiejszych bohaterów filmu „O dwóch takich co ukradli księżyc” ukształtowała niechęć wybitnych ludzi z tak zwanej „elity”: dziennikarzy, filmowców, lekarzy. A wszyscy muszą przyznać, że były to postaci z pierwszych stron gazet, stanowiący dla człowieka tak prostego jak ja niejaki autorytet.

I dopiero w zderzeniu z faktami, przed którymi bronić się rzeczywiście nie sposób, zaczęły do mnie docierać słowa wypowiadane przez obu braci Kaczyńskich o „łże-elitach”, a raczej ich sens. Bo kiedy znany i poważany przez wszystkich senator, wybitny scenarzysta filmowy, autorytet zabierający głos w wielu ważnych dla naszego kraju sprawach, zostaje przyłapany na imprezce z użyciem narkotyków – jak nazwać te elity, których do tej pory był przedstawicielem? Elity, które nie ganią zachowania senatora, ale pastwią się nad dziennikarzami ujawniającymi ciemne jego strony, nazywając ich „politycznymi wichrzycielami”.
Sens słowa „łże-elity” pozwala zrozumieć także postępowanie bohaterów tzw. „afery hazardowej” – w szczególności młodego asystenta ministra sportu, Marcina Rosoła. Takiej dawki cynizmu, zakłamania, bufoniarskiego zadufania w sobie i takiego tupetu skoncentrowanego w jednej osobie nie widziałem już dawno, a przed kilkoma tygodniami pisałem o tym na blogu na stronach zaprzyjaźnionego Portalu Moje Miasto Kraków [link widoczny dla zalogowanych] .
Zresztą także sam minister sportu dał niesłychany popis swojego patriotyzmu, nazywając przed kamerami Polskę „dzikim krajem”, a w połączeniu z mówieniem przez wrocławskiego biznesmena o dziennikarzach per „swołocz” i „ścierwa” wystawia tym panom jak najlepsze świadectwo przynależności. Przynależności do elity, koniecznie poprzedzonej słowem „łże”.

I właśnie po ujawnieniu faktów, o których napisałem powyżej, moje zaufanie zarówno do Prezydenta, jak i do jego brata zaczęło wzrastać. Oni wiedzieli, o czym mówią, kiedy wypowiadali wyśmiewane słowo „łże-elity”. I te fakty sprawiły, że Lech Kaczyński wygrał u mnie prywatne prawybory na fotel prezydenta. Jeśli zdecydowałby się kandydować (a przecież gdyby nie wczorajsza tragedia, z pewnością tak by było), to miałby mój głos w wyborach na stanowisko głowy państwa. Jak pokazały dziś wszystkie polskie stacje telewizyjne, miałby też głosy tych wszystkich ludzi, którzy dziś odprowadzali trumnę z jego ciałem z Okęcia do Pałacu Prezydenckiego.

A co wspólnego ma niniejszy tekst z Garbarnią i z jej kibicami, skoro ukazuje się na tym Forum? Otóż ma. Po pierwsze, wszyscy jesteśmy Polakami i każdy z nas na swój sposób odebrał tragiczną śmierć Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wszystkich tych dziewięćdziesięciu osób, które towarzyszyły Mu w samolocie. Każdy z nas wyciągnie zapewne własne wnioski z tej tragedii i każdy z nas ma możliwość odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie wartości umarły (bądź nie) wraz z Nim. Każdy z nas poprzez czynne prawo wyborcze ma wpływ na to, kto zasiądzie na prezydenckim fotelu i każdy z nas będzie wybierał według kryteriów zgodnych z własną wizją sceny politycznej naszego kraju. I każdy z nas wybierając musi rozważyć, czy warto ulegać presji „łże – elit” (pękających później jak bańka mydlana przy okazji każdej afery), czy też warto poszukać rozwiązania w rzeczach może nie tak nagłośnionych, nie tak efektownie opakowanych, ale kryjących w sobie prawdziwe wartości. Tym bardziej, że do czynienia z „łże-elitami” mieliśmy do czynienia jakiś czas temu na naszym, ludwinowskim podwórku.

Dziś w Polsce mówi się głośno o tym ( a celują w tym zwłaszcza politycy występujący przed kamerami TV), że tragedia jaka się wydarzyła ma szanse pojednać zwaśnione strony sceny politycznej, ale nie tylko. Że w obliczu tragedii warto zakopać „topór wojenny” ze wszystkimi ludźmi, z którymi mamy konflikty, bo w obliczu śmierci, zwłaszcza tak tragicznej - żałujemy tego, że nie udało nam się wyciągnąć ręki do zgody wcześniej, a teraz jest to już niemożliwe. Życzyłbym sobie, aby tak się stało, ale nie wiem czy jest to możliwe ze wszystkimi. Zwłaszcza kiedy w dobę po tragedii czytam anonimowy komentarz pod tekstem na jednym z portali, mający nawet dość ładną składnię i logikę, tyle tylko, że przedstawione w nim zarzuty w konkretnym przypadku są chybione personalnie. Chciałbym wierzyć, że jest to wynik niewiedzy, a nie celowego wprowadzania w błąd innych ludzi.

Zdaję sobie sprawę, że słowa, które napiszę poniżej brzmią niesłychanie patetycznie, ale dziś w Polsce nikt nie mówi innym językiem:

Jeśli cokolwiek i gdziekolwiek od Pana, Panie Prezydencie, zależy w kwestii pojednania się Polaków w kwestiach wielkich, ale także tych małych – proszę o wstawiennictwo. Gdziekolwiek Pan teraz jest…



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez prezes68a dnia Pon 6:49, 12 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Gdziekolwiek jesteś, Panie Prezydencie...
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu